Obserwuję, żyję, maluję…
Z Mariuszem Mikołajkiem rozmawia Anita Bialic
Anita Bialic: Twoja praca dyplomowa, zaprezentowana w grudniu 1984 roku w kościele św. Krzyża, została uznana za kontrowersyjną i uderzającą w ówczesne władze. Wycofano ją z oficjalnej prezentacji dyplomów 1984/85, a rok później, na Ogólnopolskiej Wystawie Malarstwa Młodych, wyróżniono Honorową Nagrodą Komisarza Wystawy.
Mariusz Mikołajek: Tak było! Mój dyplom został na rok „internowany”! Szkoła dostała od Służby Bezpieczeństwa nakaz, aby moją pracę dyplomową zamknąć w magazynach. SB była wściekła, że dyplom zrobiłem w kościele i zaprezentowałem prace, w których odnosiłem się bezpośrednio do stanu wojennego, chociażby obrazy „Górnicy”, „Internowani”, „Ulice”, grafiki „Solidarność” czy tryptyk poświęcony księdzu Jerzemu Popiełuszce. Wystawę obejrzało w kościele sporo osób, a ja do puszki zebrałem trochę kasy na życie… Bezpieka wywierała presję na profesorów, żeby unieważnić mi dyplom. Można by o tym opowiadać cały wieczór… Po roku udało mi się wydobyć tryptyk „Ukrzyżowanie” i zaprezentować na wystawie „Droga i Prawda”. To właśnie ta praca została nagrodzona.
Czy w XXI wieku artysta może być bezkompromisowy i niezależny?
Myślę, że sztuka nadal daje artyście takie możliwości. Na pewno jednak jest znacznie trudniej zachować niezależność w tak skomercjalizowanym świecie, w jakim obecnie żyjemy.
„Staram się pokazać na płótnie to, co dostrzegam w życiu swoim i innych osób. Taką mam pracę. Obserwuję, żyję, maluję”. Ta Twoja wypowiedź sprzed 6 lat sugeruje pewną bierność, brak angażowania się w życie społeczne. A przecież znany jesteś z licznych działań artystycznych organizowanych we wrocławskich szkołach, w więzieniu, w Monarze, w domu dziecka, na dworcu czy w kościele…
„Opowiadanie” na obrazie o człowieku, o żywym człowieku, pełnym różnych emocji, jest fascynujące! Sztuka nadaje sens życiu i to jeden z głównych powodów, dla których nie siedzę tylko w pracowni, ale wychodzę z różnymi działaniami artystycznymi do ludzi z różnych środowisk.
W nocie biograficznej zamieszczonej na swojej stronie informujesz, że „w maju 1985 roku Mariusz Mikołajek nawraca się, przyjmuje sakramenty. Wycofuje się z czynnego życia artystycznego aż do 1991 roku”. Nie ukrywam, że bardzo mnie zaskoczyło to wyznanie. Dla mnie wiara to sprawa bardzo osobista, wręcz intymna. Nie mam potrzeby opowiadania o niej całemu światu.
Bez wątpienia masz rację: wiara to doświadczenie głęboko osobiste… W moim życiu spotkanie żywego Boga w osobie Jezusa pozwoliło mi zrozumieć, czym jest wolność. Wolność to niezależność, to tlen dla artysty. Mam potrzebę dzielenia się ze światem swoją wolnością. Swoją wiarą w sztukę, która uczy mnie patrzeć w stronę człowieka ze współczuciem.
Jesteś artystą z ponad 30-letnim stażem. Zrealizowałeś około 50 wystaw indywidualnych, brałeś udział w kilkudziesięciu wystawach zbiorowych w Polsce i za granicą. Który ze zrealizowanych projektów był dla Ciebie najważniejszy?
Skupiałem się głównie na dużych ekspozycjach autorskich. Było ich wiele, w bardzo różnych miejscach. To one „pchały” moje malarstwo do przodu. Duża przestrzeń wymagała ode mnie odważnych decyzji, a każde nowe miejsce inspirowało do działania, wręcz wskazywało mi obrazy, jakie powinien namalować. Tak było chociażby w Browarze Mieszczańskim we Wrocławiu – miejsce wymusiło na mnie wykonanie kilku prac przestrzennych. Zatytułowałem wystawę „Początek”, bo była początkiem wielu moich nowych twórczych działań, które obecnie kontynuuję. Natomiast zeszłoroczna wystawa w noclegowni Brata Alberta, przejmująca i znakomita, pozwoliła mi na nowo odkryć swoje malarstwo – nabrało ono całkowicie nowej jakości w tym miejscu. Ważną dla mnie wystawą była też prezentacja moich prac w BWA we Wrocławiu w 2013 roku. Miałem do dyspozycji całą przestrzeń galerii, ponad 1000 m² ! Pokazałem tam ok. 70 obrazów, dwie instalacje i wideo.
Tworząc prace z cyklu „All that jeans”, zrezygnowałeś z płótna malarskiego na rzecz dżinsu. Skąd pomysł na wykorzystanie tej tkaniny?
MM: Na denimie maluję od 2009 roku. Wtedy właśnie właściciel firmy Americanos zakupił u mnie obrazy do swoich sklepów. Rozmawialiśmy o dżinsie, padło określenie „denim”. Pierwszy raz spotkałem się z tą nazwą. Mój klient udostępnił mi materiał i halę, w której denim obrabiano na rożne sposoby. Byłem podekscytowany – denim fantastycznie nadawał się na podobrazie, stwarzał nowe możliwości w pracy. I, co najważniejsze, jest dla mnie fascynujący ideologicznie. Dżins to najbardziej demokratyczny materiał ze wszystkich tkanin! Nosi go każdy człowiek, zarówno lump, jak i prezydent.
We Wrocławiu jesteś rozpoznawalnym artystą. Prezentowałeś swoje prace w BWA – Galeriach Sztuki Współczesnej, Muzeum Historycznym, ostatnio w Galerii Miejskiej. W Krakowie Twoje malarstwo jest nieznane i nieobecne…
Kraków to piękne miejsce. Trzeba to zmienić…! Mam nadzieję, że mieszkańcy Krakowa pokochają malarstwo Mariusza Mikołajka po wystawie w Galerii BB.
MARIUSZ MIKOŁAJEK
Dyplom na Wydziale Malarstwa Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych we Wrocławiu (obecnie Akademia Sztuk Pięknych im E. Gepperta), 1984. Praca dyplomowa, zaprezentowana w kościele św. Krzyża na Ostrowie Tumskim, objęta została zakazem ekspozycji na wystawie dyplomów 1984/1985.
Wyróżniony Honorową Nagrodą Komisarza Ogólnopolskiej Wystawy Malarstwa Młodych „Droga i Prawda”, 1985. Nagroda Roku 2009, przyznana przez Związek Polskich Artystów Plastyków we Wrocławiu za wystawę „Zawsze początek” w Browarze Mieszczańskim.
Udział w ok. 50 wystawach indywidualnych w Polsce (m.in. BWA Wrocław – Galerie Sztuki Współczesnej, Muzeum Miejskie Wrocławia, Muzeum Archidiecezji Warszawskiej), w Niemczech, Danii i Turcji, oraz w 34 wystawach zbiorowych w Polsce, Niemczech, Francji, Danii, Belgii i Watykanie. Udział w działaniach artystycznych organizowanych na Dolnym Śląsku w szkołach, domach dziecka, jednostkach wojskowych, zakładach karnych, na dworcach PKP, ulicach i podwórkach, 1992–2016.
Jest ojcem trzech córek (Hanna, 24 lata, studiuje w ASP we Wrocławiu; Marianna, 30 lat, absolwentka ASP we Wrocławiu; Zuzanna, 35 lat, historyk sztuki) oraz czterech synów (Filip, 12 lat; Józef, 16 lat; Olaf, 20 lat; Jan, 27 lat, kończy studia w ASP we Wrocławiu). Żonę Magdalenę poznał na „Balu dla wampirów” w liceum plastycznym we Wrocławiu ponad 40 lat temu; od 35 lat są małżeństwem.
Mieszka i pracuje we Wrocławiu. Od 53 lat kibic drużyny piłkarskiej WKS Śląsk Wrocław.