Na szlak wyruszamy z przełęczy Gromadzkiej, to podobno jedna z łatwiejszych opcji dotarcia na szczyt. Początkowo idziemy za kolorem niebieskim, by po chwili dotrzeć do Polany Litawcowej. Przy dobrej pogodzie można stąd zobaczyć przepiękne panoramy Tatr, my niestety trafiliśmy na dość pochmurny dzień i mglisty poranek, więc z widoków nici.
Naszym kolejnym celem jest Mały, a następnie Wielki Rogacz. Ścieżka przez cały czas łagodnie pnie się do góry, gdzieś w oddali udaje nam się dostrzec przebijający się przez chmury charakterystyczny szczyt Trzech Koron. Kiedy docieramy do Wielkiego Rogacza robimy małą przerwę, by po chwili ruszyć na ostatni odcinek. Droga w tym miejscu zaczyna schodzić w dół, co jest zapowiedzią późniejszej stromizny.
Dochodzimy do Przełęczy Żłobki stąd od celu dzieli nas już tylko pół godziny drogi, ale jest to najbardziej stroma cześć trasy. Bez problemu jednak wspinamy się do góry i meldujemy na Radziejowej. Szczyt jest zalesiony i pomimo, że stoi tutaj zupełnie nowa wieża widokowa to niestety jeszcze nie można na nią wchodzić. Trudno, będzie jeszcze powód aby tu wrócić.
W drodze powrotnej dopada nas deszcz, docieramy jednak szczęśliwie do parkingu.
Praktyczne informacje:
- auto można zostawić na sporym parkingu na Przełęczy Gromadzkiej,
- trasa jest nie jest wymagająca nawet kilkulatki powinny sobie poradzić.